października 10, 2015

(396) Ale historia... Mieszko, ty wikingu!

Tytuł: Ale historia... Mieszko, ty wikingu!
Seria: Ale historia... (#1)
Autor: Grażyna Bąkiewicz
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Stron 225

"Nazywam się Aleks i mam dwanaście lat. Moim największym problemem jest to, że nie trafiam tam, gdzie powinienem."

Grażyna Bąkiewicz, "Mieszko, ty wikingu!"

Recenzja dość nietypowa, bowiem recenzja książki dla uczniów podstawówki. I chociaż u mnie od tego momentu w życiu już daleko to jednak lubię takie edukacyjne nowinki także dla tych najmłodszych uczniów. "Mieszko, ty wikingu!" z serii "Ale historia,,,": jest jedną z takich pozycji, Nie spodziewałam się jednak, że będę się przy niej tak dobrze bawić... Jednak książka Grażyny Bąkiewicz jest świetnym uzupełnieniem wiadomości na temat państwa Mieszka. Autorka przemyca w swojej książce wiadomości na temat państwa Polan, a przede wszystkim na temat Mieszka, które są niezbędne dla każdego czwartoklasisty. Myślę, że przeczytanie tej książki nie wystarczy do zdania sprawdzianu na sześć, ale jestem pewna, że ta pozycja wystarczy, żeby zainteresować historią młodego człowieka w ogóle i będzie świetnym uporządkowaniem wiedzy.

Grażyna Bąkiewicz to historyk, nauczycielka i pisarka. "Mieszko, ty wikingu!" nie jest jej pierwszą książką, ale pierwszą na której przeczytanie się skusiłam. Pozostałe, a w tym między innymi "Muchy w butelce", "O melba" przeszły jak dla mnie jakoś bez większego echa. Ta jednak jest pozycją tak nietuzinkową, że osoby mające w rodzinie (i nie tylko) dzieci uczęszczające do podstawówki nie mogą koło niej przejść obojętnie. Jednak nie tylko jej nietuzinkowość jest powodem dla którego nie można obok niej przejść obojętnie. Drugi powód to fakt, że jest po prostu rewelacyjne, napisana z naprawdę dużą pomysłowością. Tak się zachwycam i zachwycam, a Wy nadal tak naprawdę nie wiecie nad czym... czas to zmienić!

Aleks ma dwanaście lat i żyje w przyszłości. W czasach, kiedy podróże do przeszłości nie stanowią najmniejszego problemu, a lekcje historii wyglądają dosyć... hm... specyficznie. Nauczyciel Aleksa jest zwany popularnie Cebulą, ponieważ nosi na siebie tyle warstw ubioru ile cebula. W czasach w których żyje główny bohater ludzie posiadają całą wiedzę w małym paluszku ( w dosłownym tego słowa znaczeniu! ), a lekcje historii mają po prostu za zadanie pomóc ją zrozumieć i samemu ją odkrywać. W tym celu uczniowie na lekcjach pana Cebuli przenoszą się do przeszłości próbując rozwiązywać jej zagadki. Problem w tym, że Aleks bardzo często się podczas tych wędrówek gubi i trafia w niewłaściwe miejsca i czasy. 

Podczas jednej z lekcji historii klasa Aleksa ma za zadanie zbadać losy Mieszka. Dla grupy do której należy Aleks okazuje się to jednak trudniejsze niż myśleli, a w dodatku bardziej niebezpieczne... Grupa dostaje się bowiem w ręce handlarzy niewolnikami. Na szczęście istnieją jeszcze osoby, które myślą trzeźwo i potrafią się odnaleźć w (prawie) każdej sytuacji. Główny bohater będzie musiał zmierzyć się z problemem jakim jest zatrucie wody, tajemnicza wiadomość dla Mieszka, uwolnienie przyjaciół z rąk wroga. Podczas tej wyprawy zdobędzie jednak niebywałą wiedzę i moc nowych doświadczeń. 

Warto pamiętać, że w książce "Mieszko, ty wikingu" to właśnie historia Mieszka jest historią najważniejszą. I z tym autorka poradziła w sposób mistrzowski! Autorka przemyca w swojej książce informacje o tym jak budowano grody, o wojnach, założeniu państwa Polan, ożenkach Mieszka...itd. Robi to za pomocą dialogów (akcji właściwej) jak i za pomocą krótkich komiksów o tytułach takich jak: "Rozmowa Dąbrówki z Mieszkiem przy posiłku" podczas której dowiadujemy się dlaczego Dobrawa nie chciała jeść czy chociażby "Ptasie plotki" jako wytłumaczenie słowa "Polska". Kolejnym atutem publikacji Naszej Księgarni jest fakt, że większość stron tej książki jest opatrzona bardzo ładnymi i pobudzającymi wyobraźnię ilustracjami Artura Nowickiego. 

Grażyna Bąkiewicz stworzyła naprawdę niesamowitą książkę dla młodszych czytelników. Oprócz tego, że jest wciągająca jest w dodatku niezwykle pouczająca. A co najważniejsze zaciekawi także czytelników, którzy historią nie są zainteresowani nawet w jednym procencie... istnieje jednak duże prawdopodobieństwo, że po lekturze tej książki to się zmieni. Przygody Aleksa są bardzo ciekawie i krótko mówiąc porywające (szczególnie dla młodszego czytelnika!). Nie brak w niej humoru, wyrazistych postaci (które znajdą się w każdej klasie) oraz ciekawostek. Piękne ilustracje, ciekawa fabuła i rzetelne, a przede wszystkim nienatarczywe przekazywanie informacji spowodowało, że pozycja ta staje się książką idealną dla każdej młodej osóbki zaczynającej swoją przygodę z historią. W związku z tym jeśli macie tylko jakiś czwarto/piąto/a nawet szóstoklasistów w domu lub w okolicy to koniecznie podsuńcie im tą książkę, bo warto!

Za zapoznanie się z tą nietuzinkową pozycją serdecznie dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia!

4 komentarze:

  1. Uwielbiam taki sposób mówienia o historii i jestem przekonana, że ta książka to świetna sprawa. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może gdyby w czasach szkolnych w mojej biblioteczce były tego typu pozycje, to nie męczyłabym się tak z historią. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię takie "ciekawostki" historyczne :) Chętnie bym zajrzała.

    OdpowiedzUsuń
  4. W niedalekiej przyszłości lekcje historii będą wyglądały ciut inaczej niż dziś. Zamiast wkuwania dat i wydarzeń zgodnie z zasadą trzech "Z", uczniowie podróżują w czasie. Przenoszą się do konkretnego wieku, w którym mają zadanie do wykonania, przy pomocy specjalnych ławek. Przyznaję, pomysł autorki na transport bohaterów do państwa Polan nie jest zbyt finezyjny i nowatorski, ale skuteczny. Przecież jakoś Aleks z przyjaciółmi musiał się znaleźć w X wiecznej puszczy.
    Mieszko, ty wikingu! to błyskotliwa książka, napisana z wdziękiem i humorem. Zabawne gry słów oraz wplecenie języka nastolatków sprawia, że czyta się ją z wielką przyjemnością i szybko. Pisałam już o humorze?:) Ta pozycja nim kipi : Myślałem, że Polanie, to takie ciapciaki w luźnych gaciach, co tylko orzą, sieją i z pokorą znoszą swój wieśniaczy los. Nie sposób się nie uśmiechnąć:) A to tylko odrobina możliwości autorki.

    OdpowiedzUsuń