kwietnia 01, 2016

(468) Madonna z Notre - Dame

Tytuł: Madonna z Notre - Dame
Autor: Alexis Ragougneau
Wydawnictwo Sonia Draga
Stron 236

"Ojcze, sądzę , że oboje umocniliśmy się w wyznawanej wierze, mimo, że naruszyliśmy pewne zasady. A może właśnie dzięki temu, że je naruszyliśmy." 

Alexis Ragougneau, "Madonna z Notre - Dame"

W katedrze Notre - Dame w Paryżu zostaje znalezione ciało młodej kobiety w białej, skąpej sukience. Ciało znajdowało się w jednej z bocznych kaplic - w pozycji klęczącej. Sekcja zwłok wykazała, że wagina ofiary została zalepiona woskiem ze świecy.... jakby morderca próbował przywrócić kobiecie dziewictwo. Dzień wcześniej w katedrze miała miejsca procesja z okazji 15 sierpnia - tłumy, zgiełk, chaos... a mimo tego pozornie nikt nie zauważył tego co stało się z dziewczyną (a może właśnie dzięki temu?). Pieczę nad sprawą sprawuje młoda, wrażliwa pani prokurator, Claire Kauffmann. W śledztwie biorą udział także komisarz Landard i porucznik Gombrowicz, jednak to za sprawą ojca Kerna - kapłana z z katedry Notre - Dame nastąpi przełom w tej sprawie. Ojciec Kern postanawia obrać własną drogę w tym dochodzeniu... Czuje, że musi to zrobić. 

"Madonna z Notre - Dame" to powieść kryminalna wobec, której miałam bardzo duże nadzieje. Niestety na początku podczas jej czytania te nadzieje okazały się nadziejami złudnymi... Zaczęło się bardzo pozytywnie, ale potem przyszło mi poznać komisarza Landarda i Claire Kauffmann i muszę przyznać, że już tak pozytywnie być przestało. Komisarz Landard jest postacią, której nie da się lubić! Gbur i prostak - krótko mówiąc. Myślę, że nie tylko ja nie lubię, gdy głównym bohaterem jest gbur... NA SZCZĘŚCIE okazało się, że Landard wcale głównym bohaterem nie jest... O wiele ważniejszą postacią bowiem jest ojciec Kern. Postać nietuzinkowa. 

Ojciec Kern nie jest tak charyzmatyczną postacią jak ojciec Mateusz... czy też Don Mateo. To malutki (pod względem wzrostu) ksiądz zmagający się z chorobą, mający za kompana więźnia skazanego za zabójstwo (który przy okazji jest olbrzymem) i goniący po mieście w poszukiwaniu poszlak odnośnie tego kto odpowiada za morderstwo kobiety. To nie była miłość od pierwszego wejrzenia (a raczej pierwszej strony), ale potem... z każdą kolejną stroną darzyłam go coraz większą sympatią! Poza tym te kontrasty, sytuacje z jego udziałem... Niektóre zabawne, niektóre smutne spowodowały, że w pewien sposób się z jego postacią zżyłam. 

Kryminał Ragougneau nie jest powieścią wybitną ani zapierającą dech w piersiach, ale jest bez wątpienia utworem niezwykle sympatycznym, który przy okazji świetnie się czyta. To powieściowy debiut Alexisa Ragougneau - udany, przyznaję. Widoczny był dla mnie jednak fakt, że z każdą stroną "Madonna..." była powieścią lepszą. Lepsze dopracowanie, coraz lepszy humor, akcja... zawirowania. "Madonna z Notre - Dame" bez wątpienia zyskiwała w moich oczach wraz z upływem stron. Bohaterowie byli coraz wyraźniejsi, sytuacje ciekawsze, a akcja szybsza. Krótko mówiąc: Ragougneau pisarsko się rozkręca! 

"Madonna..." to w dodatku powieść bezkompromisowa i mogąca być dla niektórych dosyć... bulwersująca. Miejsce akcji: katedra... już tylko to może się niektórym nie spodobać. Dodatkowo denatka budziła pożądanie w księżach prowadzących procesją - o czym otwarcie się mówi. Ojciec Kern także nie jest aniołem. Zresztą... w tej powieści niewinnych aniołów nie ma. To powieść uwypuklająca niektóre patologie Kościoła... w sposób odważny i śmiały. Uwypukla także różne postawy osób odwiedzających katedrę - na to wpływ miały osobiste doświadczenia autora, który przez pewien czas w katedrze pracował. A te postawy nie zawsze są postawami poprawnymi...

"Madonna z Notre - Dame" nie rzuciła mnie na kolana, ale nie mogę powiedzieć, żeby w moim odczuciu czas spędzony przy jej czytaniu był czasem straconych. Powieść Alexisa Ragougneau to pozycja z ciekawą fabułą i kilkoma ciekawymi postaciami, które mogłyby jednak zostać lepiej zarysowane. Najbardziej francuskiemu pisarzowi udała się postać ojca Kerna - to on jest najjaśniejszym i najlepszym punktem w tej książce. Dobrze było towarzyszyć mu podczas jego spacerów wokół katedry i w raz z nim odkrywać tajemnicę morderstwa dziewczyny. Jak pewnie się zauważyliście w książce pojawia się też Gombrowicz... polski akcent. Porucznik odegra w tej powieści ważną rolę i zrozumie, że jest wart o wiele więcej niż przypuszczał. Podsumowując: Choć "Madonna..." nie jest idealną powieścią kryminalną to jednak bez wątpienia ciekawą! To było udane spotkanie z twórczością francuskiego debiutanta. 

Moja ocena: 5-/6

Za możliwość przeczytania "Madonny..." dziękuję empik.com!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz