października 04, 2017

(658) Mroczne zakamarki

Tytuł: Mroczne zakamarki
Autor: Kara Thomas
Wydawnictwo Akurat
Stron 412

Opis wydawcy:
W Fayette, prowincjonalnym miasteczku w Pensylwanii, na każdym kroku czają się ponure tajemnice. Tessa, która wyjechała stąd w dzieciństwie, cały czas starała się nie myśleć o tym, co wydarzyło się tamtej letniej nocy. Tak mroczne przeżycia mogą zostawić w pamięci niezatarty ślad, jeśli tylko im się na to pozwoli.
Callie, jej przyjaciółka, została w Fayette. Przeprowadziła się do innego domu, więc nie musi codziennie patrzeć na te same ściany, ale Callie zawsze była tą silniejszą. Dlatego potrafi stawiać czoła demonom i ma nadzieję, że pewnego dnia znikną na dobre, jeśli będzie ostro imprezowała.
Jako dziewczynka Tessa nigdy nie rozmawiała ze swoją przyjaciółką o tym, co wtedy widziały. Nie przed procesem, w którym obie zeznawały. Ani tym bardziej potem. Po procesie Callie zamknęła się w sobie, a Tessa wyjechała, co tylko sprawiło, że przyjaciółki całkowicie straciły ze sobą kontakt.
Ale od wyjazdu Tessę nurtują pytania. Pewne rzeczy nieustannie budziły jej podejrzenia. A teraz musi wrócić do Fayette – tam, gdzie Wyatt Stokes czeka w celi śmierci na proces apelacyjny, gdzie przed laty zginęła Lori Cawley, kuzynka jej przyjaciółki, i gdzie ukrywa się ktoś, kto może znać prawdę.

Moja opinia: 
Okładka powieści Kary Thomas zachęca do lektury i przywodzi na myśl mroczne kryminały/thrillery/horrory... w rezultacie zaś czytelnik otrzymuje powieść obyczajową z rozbudowanym wątkiem kryminalnym, ale za to jakim! Nie mam wątpliwości co do tego, że "Mroczne zakamarki" to idealna powieść dla osób, które nie zaczytują się na co dzień w kryminałach /thrillerach/horrorach. Zaczytujące mogłyby oczywiście stwierdzić, że powieść Thomas jest mało mroczna, ale chyba nawet oni nie odmówią przyznania, że jest niezwykle zawikłana i zaskakująca. Autorka zaczyna dosyć niepozornie przywodząc na myśl wydaną niedawno powieść "Miasteczko kłamców", ale kończy z wielkim przytupem, wbijając czytelnika w miejsce na którym obecnie siedzi i pozostając ze swoją powieścią długo w jego pamięci. Oczywiście nie jest to genialna, wybitna proza, ale jeśli szukamy od literatury rozrywki w dobrym stylu, powieści, która porwie nas na kilka godzin i nie pozwoli się od siebie oderwać to "Mroczne zakamarki" są do tego idealną pozycją. 

Morderstwo sprzed laty i spotkanie przyjaciółek sprzed laty. Niewyjaśnione tajemnice, nocne strachy i kolejna zbrodnia do której dochodzi po powrocie bohaterki. Ten początek - niejednokrotnie już w literaturze się pojawiający może odstręczać czytelników. Fabuła początkowo jak z żywca wzięta z powieści Megan Mirandy "Miasteczko kłamców". Przeprowadziłam jednak małe prywatne "śledztwo" i odkryłam, że oryginalnie, to właśnie "Mroczne zakamarki" pierwsze miały swoją premierę - jedynie dwa miesiące wcześniej, ale zawsze. Więc nie zwracam na to uwagi, bo przecież tak naprawdę "Miasteczka kłamców" mogłam nigdy nie przeczytać, a tym samym nie dopatrzyć się podobieństw. Analizuję wrażenia z lektury powieści Thomas w oderwaniu od innych literackich doświadczeń i dochodzę do wniosku, że otrzymałam więcej niż się spodziewałam. 

Po latach intensywnego czytania stałam się raczej spokojnym czytelnikiem, który nie zarywa dla książek nocy, nie rozkopuje koca w irytacji, nie dostaje wypieków ani nie rzuca książką, kiedy coś dzieje się nie po jego myśli. Książka Kary Thomas to we mnie zmieniła, sprawiła, że ekscytowałam się lekturą tego typu powieści jak już to od dawna nie miało miejsca. W "Mrocznych zakamarkach" autorka z początku zapoznaje nas z kolejnymi skrawkami i elementami życia bohaterki, które złożyła się na jej dzisiejszą osobowość (swoją drogą taką, która niekoniecznie wzbudza wielką sympatię czytelnika, a może raczej kilka gramów współczucia), ale choć w niektórych zagranicznych opiniach możemy przeczytać, że mamy do czynienia z thrillerem psychologicznych - radziłabym odchodzić zarówno od nazywania tej powieści thrillerem jak i powieścią psychologiczną. Pomimo tego, że zadatki na takową ma. Docieramy do wydarzeń sprzed 10 lat, do życia dwóch 8-9 latek, które zostają zmanipulowane przez dorosłych, śledczych, aby doprowadzić do skazania człowieka. Dorastają, dojrzewają, ale nie wyrastają ze świadomości, że to ich zeznania sprawiły, że człowiek został skazany na śmierć. Pomijając już nawet aspekt winny czy niewinny - zachowania śledczych z tamtego okresu budzą w czytelniku i obawy. Winny zawsze się znajdzie? Dajcie mi winnego, a dowody się znajdą? 

Autorka zdecydowała się na przedstawienie dwóch zupełnie różnych dziewczyn, które wychowywały się w różnych domach, w różnych środowiskach i których życie potoczyło się różnie, choć zdeterminowała je te same wydarzenia. Po latach spotykają się na tej samej płaszczyźnie i uczestniczą w tych samych wydarzeniach, które ponownie ich ze sobą łączą. Może nie czynią ich przyjaciółkami, ale przynajmniej sojuszniczkami... I nagle "Mroczne zakamarki" nabierają naprawdę szybkiego tempa, a jedna tajemnica goni drugą. Akcja staje się coraz bardziej zawikłana, rodzinne tajemnice przeplatają się z wydarzeniami dotyczącymi morderstw, krąg podejrzanych się poszerza, a kiedy wydaje się, że doszliśmy już do rozwiązania zagadki... następuje nagły zwrot - okazuje się, że to był dopiero początek, a tak naprawdę zmierzaliśmy ku zupełnie innej prawdzie.

"Mroczne zakamarki" Kary Thomas to rewelacyjna powieść na jeden z jesiennych wieczorów. Wciąga, zaskakuje, a pod koniec... niejednemu czapka zleci z głowy. Jest niebanalnie, jest ciekawie, jest emocjonująco, niezbyt mroczno, ale tempo akcji wzrasta i sprawia, że książka naprawdę zapiera dech w piersiach, a czytelnik staje się niespokojny. Częściowym zaskoczeniem było dla mnie z pewnością to, że główna bohaterka znajduje się gdzieś na granicy między byciem nastolatką (a takich bohaterek na chwilę obecną w literaturze unikam) a dorosłą młodą kobietą. To wszystko sprawia, że "Mroczne zakamarki" ujmą szczególnie nie dość, że czytelniczki, które nie czytają dużo thrillerów to także te, które szukają w powieści przyjaźni, rodzinnych tajemnic, ale w obliczu młodej, jeszcze nie do końca doświadczonej, choć zdecydowanie niegłupiej bohaterki. Co więcej! Jej przenikliwość była momentami naprawdę zaskakująca i to co mi się bardzo podobało... to, że między bohaterkami występowała dobra interakcja dzięki czemu nie dochodziło do czegoś takiego, że jedna drugiej zapomniała o czymś powiedzieć na skutek czego wpadały w tarapaty. Literacki debiut Kary Thomas czyta się naprawdę dobrze, autorka posługuje się dobrym językiem, potrafi stopniować napięcie, stworzyła niebanalną historię, która trzyma w napięciu jeszcze długo po skończeniu lektury... W dodatku to idealna pozycja dla czytelniczek, które nie chcą nawet słyszeć o wątku miłosnym.

Moja ocena: 8+/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz