listopada 06, 2015

(405) Przejmująca, niebanalna opowieść o miłości i stracie... czyli "Kiedy odszedłeś"

Tytuł: Kiedy odszedłeś
Autor: Maggie O'Farrel
Wydawnictwo Sonia Draga
Stron 408

"Czy ten głos, który słyszę, to mój głos? Jest tak, jakbym mieszkała we wnętrzu radia, jakbym unosiła się na falach radiowych , z których każda przemawia własnym głosem - jedne rozpoznaję, innych nie."

Maggie O'Farrel, "Kiedy odszedłeś"

Sięgając po powieść Maggie O'Farrell wiedziałam, że nie będzie to lektura łatwa i przyjemna. I takiej nie oczekiwałam. Chciałam doświadczyć swego rodzaju katharsis i doświadczyć naprawdę wartościowego, choć niełatwego przeżycia literackiego. Jeśli przyjrzycie się okładce zauważycie na niej deszcz. Już na pierwszy rzut oka nie zanosi się na rozluźniającą, zabawną lekturę... no i ten tytuł. Nie obawiajcie się jednak... "Kiedy odszedłeś" to świetna książka przy której momentami miałam ochotę płakać, a kiedy indziej się śmiać. To powieść napisana niezwykle dobrym językiem poruszającym zmysły, przejmująca. Maggie O'Farel wciąga nas w świat zwykłych ludzkich problemów, tragedii i dorastania. 

Alice Raikes jest zrozpaczoną kobietą dla której życie straciło sens. Pewnego dnia pod wpływem impulsu wsiada do pociągu na stacji King's Cross, by odwiedzić swoją rodzinę. Tam jednak staje się świadkiem pewnego wydarzenia... tak dla niej wstrząsającego, że ucieka przed siostrami i wsiada w pociąg powrotny. Jej wizyta u rodziny trwała zaledwie kilkanaście minut, choć podróż do niej sześć godzin. Kilka godzin po tym wydarzeniu Alice wpada pod samochód...  w wyniku tego wydarzenia zapada w śpiączkę. Jak się okazuje policja nie wyklucza, że była to próba samobójcza.  Rodzina Alice czuwa przy łóżku dziewczyny. Podczas trudnego oczekiwania pojawia się irytacja, a co za tym idzie coraz większa szczerość pomieszana z coraz większymi... kłamstwami. Nadchodzi czas na rozliczenie z przeszłością. W tym samym czasie nasza główna bohaterka przeżywa różne stany świadomości "podczas których wraca do przeszłości i ostatnio zakończonego romansu" (cytat z okładki). 

Zacytowałam Wam fragment opisu z okładki na najlepszy przykład tego, że takimi opisami sugerować się nie należy.  Z czym kojarzy Wam się zakończenie romansu? Mi osobiście z zerwaniem, rozstaniem, porzuceniem, ale nie ze śmiercią jednego z partnerów tworzących ten związek! Myślę, że znajdzie się parę osób, które po przeczytaniu tej wzmianki o wspominaniu "ostatnio zakończonego romansu" odłoży tą książkę, ponieważ uzna ją niepotrzebnie za banalną i jedną z wielu. Jest to w moim odczuciu jedyny minus tej książki, a tak naprawdę minus jej wydania. O to mam pretensje do wydawnictwa, ponieważ odbiera tej książce czytelników... zresztą myślę, że ze stratą dla siebie. Więc jak sami widzicie do samej książki i jej treści zastrzeżeń nie mam żadnych.

Od pierwszych stron tej powieści czułam, że stałam się czytelniczką naprawdę ciekawiej i niebanalnej książki, a do tego bardzo wciągającej, choć nie zawsze łatwej. Wydaje mi się, że nie będzie przesadą, jeśli powiem, że "Kiedy odszedłeś" to pozycja z wyższej półki, która pochłonęła mnie całkowicie. To jedna z tych tworów ludzkiej wyobraźni o których, kiedy jesteśmy zmuszani przerwać ich lekturę jednak jeszcze myślimy. Nim jednak przejdę do dalszych zachwytów nad ta pozycją chciałabym Wam jeszcze odrobinkę przybliżyć jej fabułę.

Alice to osoba, która przeżyła w swoim życiu już okres młodzieńczego buntu, wielką miłość, problemy rodzinne, oddana swojej pracy, posiadająca grupkę znajomych. To jednak dzień, kiedy poznała John'a był dla niej tym dniem najważniejszym. Choć nigdy nie czuła się niekompletna, to jednak od tego dnia czuła się kompletna jak nigdy wcześniej,.. zrozumiała na czym polega miłość, przywiązanie, prawdziwe poczucie bezpieczeństwa. Ich związek miał wzloty i upadki... Można by wręcz rzec, że od samego początku los nie był dla nich łaskawy. Mimo to przetrwali. Nie mniej historię ich związku odebrałam bardzo silnie... autorka nie boi się ukazywania emocji swoich bohaterów. Wszelkich. Gniewu, miłości, pożądania. Jest odważna - nie koloryzuje, nie tłumi, pisze z pasją. 

Bardzo cenie sobie książki, których właściwa akcja ma ścisły związek z tym co działo się w życiu bohaterów w przeszłości. W końcu - nie oszukujmy się, w życiu jest tak samo. Widzę więc wyraźny sens w ukazaniu przez autorkę dzieciństwa Alice jak i cofnięcia się jeszcze dalej... tj. do poznania się rodziców Alice i ich różnych perypetii. Jak w odpowiednim czasie się dowiedziałam to wszystko miało ogromny wpływ na życie Alice, a także na moment kulminacyjny tej powieść. Te wspomnienia także są odważne - tak wyraźnie obrazująca fakt, że i my nie wszystkimi wspomnieniami z dzieciństwa chcielibyśmy się chwalić. Ukazuje ciemne i jasne strony życia... jak i miłości.

Nie mogę się powstrzymać, żeby nie wyrazić swojej dokładnej opinii na temat bohaterów tej książki. Oprócz głównej bohaterki wyraźnie wybija się także moim zdaniem przede wszystkim dwójka bohaterów. I choć teraz Was może zaskoczę jedną z tych postaci nie będzie wcale John, ukochany Alice, a jego ojciec i jej matka. Matka Alice jak i ojciec Johna zostali ukształtowani przez to co ich w życiu spotkało (a nie były to łatwe doświadczenia). Tym samym to wywarło także bardzo dużo wpływ na ich dzieci... choć one sobie nie zawsze zdawały z tego sprawę. Pani Maggie stworzyła ojca Johna jako postać, którą poznajemy osobiście bardzo późno, a jednak postać, która ma stały wpływ na wydarzenia w książce. Autorka "Kiedy odszedłeś" zapoznaje nas z rożnymi bohaterami... nie ukazuje idealnych postaci jak i idealnych relacji w rodzinie. Co więcej muszę wspomnieć, że te relacje przez pewne wydarzenie z przeszłości są bardzo napięte, a cynizm niektórych postaci czasami naprawdę zaskakujący, a przy tym momentami irytujący. Ale jakże prawdziwy!

Sama główna bohaterka to osoba działająca pod wpływem emocji. Za co niektórzy mogliby ją potępiać... jest to jednak niemożliwe, ponieważ Maggie O'Farrell przedstawia emocje w tak dobry i zgrabny sposób, że udzielają się one przy czytaniu, a tym samym doświadczenia bohaterów stają się dobrym argumentem za tym, żeby ich lepiej zrozumieć. Sama fabuła.. nieudziwniona przez co trafiająca w czytelnika i zapadająca w pamięć. Na okładce tej powieści możemy przeczytać, że jest to "niezapomniana historia". Myślę, że mogę się z tym zgodzić. Zawsze uważałam, że pisanie o zwykłym życiu jest najtrudniejsze... Pani Maggie się to udaje. Niezwykle naturalnie i mogłoby się wydawać bez problemowo. Bez kombinacji, bez udziwniania, a z dobrym piórem. W ten sposób powstała powieść naprawdę godna uwagi. 

"Kiedy odszedłeś" to powieść wzruszająca, zapadająca w pamięć, wciągająca i nie zawsze łatwa. Autorka nie pisze o banalnych sprawach, a styka się z problemem śmierci, niewyjaśnionych tajemnic, małżeństwem bez miłości, brakiem szczęściem, a także tym szczęściem największym. Autorka na stronnicach tej powieści zawarła niesamowicie wiele ludzkich problemów i spraw, które mogą niwelować z ludzkiej twarzy uśmiech. Mimo to w tej książce znalazło się także miejsce na ten uśmiech. niewymuszone szczęście, satysfakcję z życia oraz oczywiście prawdziwą miłość. Nie jest to książka banalna, a właśnie idealna na długi jesienny wieczór, aby się na chwilę zatrzymać i zastanowić się co jest tak naprawdę dla nas ważne. A może warto zrobić coś dla szczęścia? Naprawdę warto ją przeczytać!

PS. Mam nadzieję, że autorka pokusi się o kontynuację historii Alice, ponieważ kończy się ona niesamowicie ciekawie... niestety szanse na to znikome. Pozostaje się tylko cieszyć, że w Polsce została wydana także inna książka autorki tj. "Zalecenia na wypadek upałów".

Za możliwość poznania historii Alice serdecznie dziękuję sklepowi internetowemu : empik.com !

6 komentarzy:

  1. Nie raz spotkałam się z tym, że jakieś wydawnictwo strzeliło sobie kulę w nogę jakimś... dziwnym zabiegiem, czyli poleceniem albo właśnie opisem, który jest jak najprostszy. Nauczyłam się jednak nie przykuwać do tego zbytniej uwagi i nie wybierać lektur pod tym względem :)

    A co do Twojej recenzji - nic dodać, nic ująć. Książki wprawdzie nie czytałam, chociaż mam w planach. Ale Twoja recenzja tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że chcę to zrobić :)

    Pozdrawiam :) Przy gorącej herbacie

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam troche mieszane uczucia ;) brzmi fajnie, ale jakoś mnie nie ciągnie.

    P.S. Organizuję u siebie wymiankę świąteczną z akcentem książkowym. Będzie mi bardzo miło, jeśli dołączysz do zabawy. W tamtym roku było super! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi naprawdę ciekawie, choć jakoś nie czuję, byśmy tworzyły z tą książką udaną parę. Może nada się na prezent świąteczny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zachęcająca recenzja, intryguje mnie gdy bohaterowie rozliczają się z przeszłością.

    OdpowiedzUsuń
  5. Skoro jest trudna i wzruszająca to ogromnie cieszę się, że czeka na mojej półce :)
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń