kwietnia 22, 2017

(618) Słoneczne miasto


Tytuł: Słoneczne miasto
Autor: Tove Jansson 
Wydawnictwo Marginesy
Stron 304

Nigdy nie byłam fanką Muminków. Nigdy nie polubiłam wersji telewizyjnej tej historii, więc na wersję książkową... w moim życiu już miejsca zabrakło. Należy oczywiście dodać do tego fakt, że przez bardzo długi czas nie potrafiłam czytać płynnie. Miałam idealne zadatki na analfabetkę. A kiedy wreszcie nauczyłam się, że „l” i „a” w połączeniu nie daje „lu” tylko „la”... sięgnęłam po „Anię z Zielonego Wzgórza” i przeczytałam wszystkie tomy. Tak oto w wieku ośmiu lat z dziecka niepotrafiącego czytać stałam się dzieckiem książki... wręcz połykającym. Potem jednak już nigdy nie zabrałam się za literaturę dziecięcą lub przynajmniej tą skierowaną do najmłodszych czytelników. I choć staram się nadrabiać te zaległości... nie zawsze się to udaje. Tove Jansson, mamę Muminków poznaję jednak od pewnego czasu od strony literatury jej autorstwa skierowanej do dorosłych czytelników. Po lekturze zbiorów opowiadań „Wiadomość” i „Córka rzeźbiarza” nadeszła pora na dwie powieści Jansson - „Słoneczne miasto” opublikowane w Polsce po raz pierwszy oraz „Kamienne pole”. 

„Słoneczne miasto” to powieść o starości, starzeniu się, przemijającej młodości inspirowana wizytą Jansson w pewnym bardzo spokojnym miasteczku. Zachwyca od pierwszych stron literackim kunsztem, dokładnością, barwnością i plastycznością opisów... a jakie jest tak naprawdę tytułowe miasto? 

„(...) W Saint Petersburgu pracuje więcej fryzjerów niż gdziekolwiek indziej, specjalizują się oni w układaniu drobnych puszystych oków z cienkich białych włosów. Setki starszych pań wędrują pod palmami z białymi kędzierzawymi głowami, panów jest tu niewielu. W pensjonacie każdy albo ma swój pokój, albo dzieli go z drugą osobą, niektórzy mieszkają w tym jednostajnym klimacie tylko przez chwilę, ale większość przez cały czas, który im pozostał. Nikt nie choruje, to znaczy nie obłożnie, takie rzeczy załatwiane są niesłychanie szybko przez karetki, te zaś nigdy nie jeżdżą na sygnale. (…) Wiele sklepików oferuje aparaty słuchowe i inne udogodnienia, na każdym rogu anonsuje się w jasnych, wesołych barwach natychmiastowy pomiar ciśnienia, wszelkie informacje na temat emerytur czy kremacji, a także udzielanie porad prawnych. Ponadto dołożono starań, by oferta wzorów robótek na drutach,gier planszowych, materiałów do wyrobów broszek i tym podobnych była jak najbogatsza, a obsługa przyjazna i pomocna.”. Tove Jansson, "Słoneczne miasto"

To cytat, który zaczyna się już w połowie pierwszej strony... wprowadzając bardzo szybko czytelnika w klimat powieści. Nieśpiesznej, a przy tym niezwykle inteligentnej, w której z pozoru nic nie znaczące zdania noszą za sobą dużą dawkę życiowej mądrości. Tove Jansson stworzyła całą gamę bohaterów... Pani Morris, pani Peabody, specyficzny pan Thompson i wielu innych... różnorodność świata i ludzi ukazana za sprawą kilku emerytów siedzących na werandzie jednego z domów spokojnej starości, na bujanych fotelach. Tą spokojną idyllę czasami burzą jednak wydarzenia, które wstrząsają chociaż na pewien czas bohaterami... śmierć pensjonariuszy, kwestia pustego fotela bujanego, słowne utarczki, przyjazd nowego mieszkańca. 

Akcja toczy się w aurze oczekiwania na wielki, coroczny bal, który wyznacza w pewien sposób czas życia bohaterów. Jemu także towarzyszą barwne opisy, w pamięć zapada ostrzeżenie, że każdy tańczy na własną odpowiedzialność, pielęgniarka czekająca w holu... Tove Jansson wprowadziła do swojej książki kontrast. W świecie pełnym emerytów swoje miejsce znajduje także dwójka młodych ludzi – piękna pokojówka i jeżdżący na motorze Joe. Oni obaj, razem wkraczają dopiero w dorosłość w pełnym tego słowa pojęciu... Pensjonariusze dzielnie im się przyglądają, próbują przekazać swoją życiową wiedzę, jednak w rezultacie i tak trzeba wszystko przeżyć na własnej skórze. 

Słoneczne miasto” to krótka, słodko – gorzka historia o przemijaniu, samotności, poczuciu odosobnienia, ale także o młodości i jej ulotności... Mimo, że nie brak w niej ironii prowadzi do smutnych wniosków, zmusza do myślenia o przemijaniu, kruchości międzyludzkich relacji i niesie ze sobą silny ładunek emocjonalny. Jansson napisała powieść, której lektura, nie dość, że stanowi wyśmienitą ucztę literacką... to jeszcze pozostawia w czytelniku ślad. Historia grupki emerytów, relacji między nimi niesie za sobą uniwersalną myśl o zależnościach rządzącym światem, to paleta charakterów, zachowań... i marzeń.  Jansson pokazuje, że jest prawdziwą mistrzynią słowa, a czytanie tak dopracowanej historii... stanowi przyjemność. „Słoneczne miasto” przypadnie jednak do gustu przede wszystkim myślicielom, fascynatom literatury poruszającej i zmuszającej do refleksji, prozy bardzo dojrzałej i nieśpiesznej, w której brak pełnej zwrotów i szybkiej akcji... historii, której główną mocą są niuanse.
Moja ocena: 8/10


* * * 

Druga powieść z tego zbioru, czyli „Kamienne pole” to historia, której głównym bohaterem także jest emeryt, Jonasz. Bohater będąc na emeryturze podjął się napisana biografii niejakiego Igreka. Szybko dopada go niemoc twórcza, a doszukiwanie się coraz to nowych powodów, aby odkładać tę pracę na jak najpóźniejszą porę... nie pomaga. Zbiera jednak nadal materiały. Problem w tym, że uważa, że o Igreku nie można napisać niczego ciekawego. Tymczasem postanawia wyjechać z dwoma dorosłymi już córkami na wakacje. Te dbają o niego, jednak on cały czas nie wykazuje za grosz zainteresowania ich życiem... czy też wdzięczności. 

Nawet w tak zatwardziałym i pewnym siebie człowieku jak Jonasz pojawia się jednak chwila zastanowienia nad samym sobą. Emeryt zaczyna wspominać swoje życie, przypomina sobie niewygodne fakty i zaczyna dostrzegać jak bardzo przez lata był oddalony od córek. Brak bliższych relacji z nimi wczoraj jak i dziś prowadzi go do bolesnego rozrachunku z samym sobą. Nagle zaczyna dostrzegać, jak często uciekał od prawdziwego życia – córek, domu w świat słów... 

„Kamienne pole” to bardzo krótka historia twórczej niemocy, słów, które przejmują kontrolę nad ludzkim życiem. Powieść o braku międzyludzkich relacji, straconych szansach i rozbitej rodzinie. Silne rysy charakterologiczne bohaterów udowadniają, że w powieściach Jonsson to właśnie ludzie są najważniejsi. To historia pozbawiona banalności i obłudy. Relacje w rodzinie Jonasza choć trudne... w pewnym momencie stają się bardzo szczere, często bolesne, a jednak wreszcie są prawdziwe i silne emocjonalnie. W tym fragmentarycznym przedstawieniu losów Jonasza autorka wykazała się bardzo dobrym stylem i umiejętnością rozłożenia akcentów. Było nie tylko dobrze literacko, ale także interesująco...

Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz